Relacja Michała Bochińskiego z pierwszego dnia słynnego mityngu Royal Ascot.
ROYAL ASCOT 2017
Dzień pierwszy – wtorek 20 czerwca 2017
Marzenia się spełniają... Tak, właśnie takie marzenie spełniło się 20 czerwca. Napełnieni nadzieją wielkiego przeżycia i niezapomnianych emocji dotarliśmy do Ascot, wsi położonej około 25 mil na zachód od centrum Londynu i około 7 mil od zamku Windsor. Naszemu pobytowi towarzyszyła piękna pogoda, co w Anglii jest nie do przecenienia. Błękitne niebo, pięknie ozdobione słońcem, nadawało dodatkowego kolorytu i dawało komfort piknikowego nastroju.
Ascot, które kojarzy się wszystkim miłośnikom wyścigów z mityngami rozgrywanymi na położonym tam torze, jest dość zasobną, ukwieconą, ale niczym szczególnym nie wyróżniającą się brytyjską wsią. Życie miejscowości w dniach rozgrywania gonitw podporządkowane jest jednemu celowi – ugościć wszystkich przybywających na tor oraz zapewnić sprawny przepływ oraz bezpieczeństwo tysięcy przybywających tam ludzi. Stąd też mnóstwo osób widocznych na ulicach, zajmujących się kierowaniem ruchem i pomocą przyjezdnym. Nie brakuje także policji, w tym uzbrojonych patroli.
Historia toru w Ascot
Inicjatorką rozgrywania gonitw w Ascot była Królowa Anna, która orzekła, że pięknie położona równina w ówczesnym East Cote daje doskonałe warunki do galopowania. Wyścigi odbywają się tam regularnie od 1712 roku (!). Tor wyścigowy w dzisiejszym rozumieniu, to jest trybuny i infrastruktura powstał w 1794 roku. Pierwszym stałym budynkiem była trybuna mieszcząca 1.650 osób. W 1813 brytyjski parlament zadecydował o przeznaczeniu terenów na publiczny obiekt wyścigowy, co jednoznacznie przesądziło o związaniu Ascot ze sportem wyścigowym na kolejne dziesiątki, a może i setki lat. Pierwszy czterodniowy mityng miał miejsce w roku 1768, a gonitwę Gold Cup po raz pierwszy rozegrano w 1807 roku. W tamtych latach, aż do 1939 roku Royal Ascot był jedynym mityngiem wyścigowym rozgrywanym na tym torze.
Począwszy od 1913 obiekt uzyskał status spółki prawa handlowego z zarządem i reprezentacją korony, jako właściciela terenu, na którym jest położony. Najbardziej spektakularnym, nieodnotowanym dotychczas i zapewne trudnym do powtórzenia triumfem jest czterokrotna wygrana ogiera Yeats w gonitwie Gold Cup.
W 2006 roku obiekt poddany został gruntownej rewitalizacji i jest dziś jednym z najnowocześniejszych tego typu obiektów na świecie. (źródło: www.ascot.co.uk)
Jak wygląda dzień wyścigowy?
Po dokonaniu rezerwacji karnetów wizyta na torze poprzedzona jest korespondencją na temat programu dnia wyścigowego, dress code’u, możliwości skorzystania z dodatkowych udogodnień, trasy dojazdu i bieżących informacji dotyczących mityngu. Odbiór karnetów wstępu odbywa się w eleganckiej recepcji usytuowanej przy High Street (Ticket Office East) obsługiwanej przez zespół kompetentnych recepcjonistów. W celu uwiarygodnienia należy okazać kartę kredytową, przy pomocy której dokonywano wcześniejszej płatności za karnety.
Po szybkim załatwieniu formalności udaliśmy się do bramy wejściowej i po rutynowej kontroli bezpieczeństwa, tuż za wejściem ukazał się widok padoku prezentacyjnego, ogromnej 5-piętrowej trybuny. Tak oto znaleźliśmy się w Queen Anne Enclosure, trybunie nazwanej imieniem fundatorki toru.
Będąc na około godzinę przed rozpoczęciem pierwszej gonitwy dało się wyczuć podniosłą atmosferę. Na środku ringu prezentacyjnego grała orkiestra składająca się z ubranych w czerwone mundury i wielkie puchate czapy brytyjskich wojskowych, roiło się od reporterów i dziennikarzy. Mnóstwo różnego rodzaju elegancko ubranych przedstawicieli organizatora troszczyło się o najmniejsze szczegóły, od wskazania drogi przybywającym, po spryskiwanie girland pelargonii ukwiecających całe otoczenie. Ochrona i służby porządkowe są obecne, działają uprzejmie i skutecznie.
Parter trybuny głównej wypełniony jest niezliczoną ilością stoisk i barów noszących imiona wielkich gwiazd wyścigowych (Choisir Bar, Canford Cliffs Bar i inne). Oferta gastronomiczna nie pozostawia żadnych wątpliwości – od klasycznych „fish and chips” podawanych na tekturowej tacce, po restauracje z wyszukanymi daniami. Dla każdego coś miłego. Każdy portfel znajdzie odpowiednie miejsce. Serwowane trunki także zaspokoją oczekiwania amatora różnych atrakcji – od szampanów, przez wyszukane drinki, po piwo.
Około pół godziny przed wyjściem koni na padok prezentacyjny dokonano prezentacji czołowych dżokejów występujących tego dnia. Każdy z nich (wśród nich Michelle Payne – jedyna kobieta, która zwyciężyła w Melbourne Cup) miał możliwość krótkiej wypowiedzi do publiczności i prognozy swoich szans w poszczególnych gonitwach.
Obiekt utrzymany jest perfekcyjnie. Budynki z zewnątrz i wewnątrz lśnią czystością, są komfortowe i przyjazne dla odwiedzających. Ruchome schody na piętro zarezerwowane dla VIP-ów dopełniają poczucia szyku i elegancji.
Bieżnia pokryta jest gęstą murawą trawy o wysokości ok. 8 cm, a jej stan i wytrzymałość są na tyle dobre, że nie wymagają żadnych korekt po rozegraniu gonitwy. Nie widać też darni unoszącej się spod kopyt. Podwójny, pełny kanat oddziela publiczność od galopujących koni, a gonitwy można śledzić na gigantycznej wielkości telebimie, który pomiędzy gonitwami prezentuje bezlik informacji na temat typów, prognoz, karier koni biorących udział w wyścigu etc.
Programy wyścigowe dystrybuowane w trakcie mityngu dają wyczerpującą informację na temat aktualnej formy stajni, konia, trenera, dżokeja – są profesjonalnie przygotowanym materiałem, w którym treść podana jest w przystępnej dla każdego formie. Zawiera informacje o sprzyjającym danemu koniowi dystansie.
Obstawianie wyniku gonitw może odbywać się w kasie tamtejszego oficjalnego totalizatora lub w stoiskach bukmacherów (prywatnych przedsiębiorców), u których tzw. „rate”, czyli wypłata na poszczególne zakłady bywa zwykle wyższa niż w „tote”. Bukmacherzy ponadto charakteryzują się niesamowitym kolorytem, wykrzykują, zachęcają, przebijają się wzajemnie ofertą. Na Queen Anne Enclosure takich stoisk było około dwadzieścia. Szczęście sprzyjało – wygraliśmy całkiem pokaźną sumkę!
Wtorkowy dzień (pierwszy dzień mityngu) oficjalnie rozpoczyna się przejazdem rodziny królewskiej przed publicznością. Otwarte powozy sunące po bieżni wyścigowej w asyście straży przybocznej wzbudzają aplauz i jęk zachwytu wydobywający się z tysięcy gardeł. To naprawdę wzruszająca i podniosła chwila. Po odegraniu hymnu brytyjskiego królowa wraz ze świtą udała się na padok prezentacyjny, na którym minutą ciszy uczczono ofiary pożaru londyńskiego wieżowca. Estyma, powaga i celebracja tych chwil powodowały ciarki przechodzące po plecach. Nie do opowiedzenia....
Od chwil powagi i skupienia atmosfera przeradza się w piknik, dobrą zabawę i wyścigowe szaleństwo. Uśmiech wzbudzał widok pań i panów w wytwornych strojach popijających piwo i zajadających frytki, leżąc na trawie wzdłuż bieżni. Istna sielanka, podczas której cylindry służą za pojemniki do chłodzenia wina, a damskie pelerynki za koce na trawę. Całe Ascot...!
Wyścigi czas zacząć!
Kto z kim się ścigał
Pierwszy dzień Royal Ascot to istny festiwal gwiazd. Począwszy od fantastycznych znanych kibicom całego świata rumaków (Deauville, Lady Aurelia), dżokejów (umieszczony w zapisie Frankie Dettori niestety nie dojechał) po przedstawicieli wiodących stajni Godolphin i Coolmore (występującej w różnych konfiguracjach współwłaścicielskich). Od początku dnia publiczność podzielona była na zwolenników tych stajen, z przewagą kibiców Coolmore.
Queen Anne Stakes (Group 1) (British Champions Series) – ten fantastyczny wyścig na milę z pulą nagród 685.000£ po zaciętej walce z przewagą 1 1/4 długości wygrywa Godolphin (og. Ribchester pod Williamem Buickiem). Zwycięzca był pierwszym faworytem totalizatora i nie zawiódł. Reprezentant Coolmore zajął trzecie miejsce ze stratą 1 1/2 długości.
W Coventry Stakes (Group 2) rozgrywanej na dystansie 6 furlongów (ok. 1.200 m) rywalizujące duże stajnie pogodził og. Rajasinghe pod dż Stevem Donohoe, uzyskując czas 1.12,39. Coolmore zajęło trzecie miejsce ze stratą 1/2 długości. Faworyzowany Brother Bear zajął 4. miejsce ze stratą 3/4 długości.
King's Stand Stakes (Group 1) na dystansie 5 furlongów (ok. 1.000 m) z pulą nagród 400.000£ wygrała bezdyskusyjnie kl. Lady Aurelia, która przybyła na ten wyścig z USA. W siodle Frankiego Dettoriego zastąpił amerykański gwiazdor John Velazquez. Triumf był imponujący - o 3 długości w pokonanym polu pozostał reprezentant Godolphin Profitable, a Coolmore zajęło dopiero 15. miejsce w stawce 17 koni.
St James's Palace Stakes (Group 1) gonitwa dla 3-letnich ogierów rozgrywana na dystansie 1 mili była popisem formy Godolphin. Barney Roy pod Jamesem Doyle pokonał faworyzowanego og. Churchill (4. miejsce). Ciekawostką był fakt, że pacemekerzy dla Churchilla i Barney Roya zajęli odpowiednio 2 i 3 miejsce. Tym samym podium i czwarte miejsce podzieliły dwie wielkie rywalizujące ze sobą stajnie, ale górą był Godolphin.
Pozostałe dwa wyścigi (w tym jeden rangi Listed) były równie ciekawe i emocjonujące. W handicapie Ascot Stakes rozgrywanym na dystansie ok. 3.000 m o 6 długości zwyciężył faworyt Thomas Hobson pod Ryanem Moorem, a w Windstor Castle Stakes na dystansie 5 furlongów (ok. 1.000 m) kropkę nad „i” postawił Godolphin, zajmując dwa pierwsze miejsca (na zdjęciu poniżej).
Emocji było co nie miara, a szczęście sprzyjało – szczodrzy bukmacherzy zapłacili za nasz pobyt z dużą nawiązką....
Media
Królewskiemu mityngowi towarzyszyło niesamowite zainteresowanie mediów. Oprócz licznych tytułów prasowych na czele z Racing Post, które wielostronicowymi wydaniami szczegółowo przedstawiały zapowiedzi, typy i analizy widoczne było ogromne zaangażowanie stacji telewizyjnych na czele z BBC i ITV, które od wczesnych godzin porannych były obecne na antenach i przeprowadzały relacje z Ascot. Oprawa, poziom wyścigowy, zaangażowanie kibiców, z którymi mieliśmy do czynienia bez cienia wątpliwości pozwala wyciągnąć wniosek, że daleka przed nami droga, ale trzeba i warto nią iść.
Tekst i zdjęcia: Michał Bochiński