Podajemy nieoficjalne wyniki wczorajszej licytacji.
W poniedziałek 28 października aukcja koni w treningu na warszawskim Służewcu zgromadziła w katalogu 139 koni pełnej krwi, w tym 21 roczniaków. Z tej ostatniej grupy nabywców znalazły 4 (19% oferty), a średnia cena wyniosła 7.250 zł. Do Kazachstanu sprzedano og.Aidan (4) i kl.Sweet Silvana (10), do Włoch kl.Cyclone Life (3), a w kraju kl.Jamella (12). Nie jest jednak niczym odkrywczym, że to nie wyścigowy narybek skupia uwagę uczestników licytacji.
Spośród 118 koni w treningu właściciela zmieniło 28 (23,7% oferty). Łączna uzyskana kwota to 594.000 złotych, a średnia - 21.214 zł. Najdroższym okazał się dwuletni półbrat dzielnego skoczka Santo Cerro – San Godenzo, który został kupiony za 90.000 złotych do Czech. Drugą cenę (70.000 zł) uzyskał 4-letni Sweet City – ten wróci do swojej ojczyzny, a trzecią (60.000 zł) sprzedany również do Francji dwuletni Sadang (średnia za 2 konie, które pojadą nad Sekwanę to 65.000 zł) Czwartą cenę (50.000 zł) zapłacono za 4-letniego wałacha Mosanto, który wyemigruje do Czech, gdzie sprzedano 2 konie (średnio po 70.000 zł).
Cztery konie trafią do Włoch (średnio po 12.000 zł): Diego (5), Exciter (18), Assassin (20) i Himron (5). W Polsce zostają 3 konie (kupione średnio po 15.667 zł) - Arunas (25), Pharrell (6) i Rising Diva (16), a do Kazachstanu wyruszy ich 16 (12.125 zł): Dakar (7), Lanaphor (25), Time of Glory (10), Silver de Cerisy (20), Be My Winner (15), Caipirinha (7), Dark Blue (8), Dżeser (10), El Nancy (8), In Time (10), Iron Man (16), Karyntia (8), River Cash (7), Sombor (25), Time of Change (7), Sir Bruce (11).
Za dwuletnią Talisę zapłacono 35.000 złotych (piąta cena!), ale nie wiemy czy i dokąd klaczka wyjeżdża. W Polsce chyba pozostanie Langrin (jeśli finalnie znalazł nabywcę), a bilans handlowy uzupełnią, jak to zazwyczaj bywa, rozmaite transakcje około aukcyjne. Być może organizator opublikuje oficjalne wyniki licytacji na stronie (www.aukcjakoni.eu), gdzie najczęściej można znaleźć jedynie katalog w formacie PDF.
Z oferowanych 23 koni w treningu, pochodzących z silnie ugruntowanych i zaaklimatyzowanych od pokoleń w Polsce rodzin żeńskich, sprzedano 9 (39,1% oferty) za 239.000 złotych, przy średniej cenie 26.555 złotych. W tym gronie znalazły się dwa z trzech najdroższych, wspomniana „zagadkowa” Talisa i dwa konie eksportowane do Włoch. Jak widać takich koni sprzedaje się najwięcej (procent oferty) i za przyzwoite pieniądze (średnia cena). Koni krajowej hodowli, ale pochodzących od importowanych matek, sprzedano 9 z 33 (27,3% oferty) za 94.000 złotych. Średnia cena to 10.444 złote, a najwyższa 25.000 złotych. Wszystkie, co specjalnie nie dziwi, pojadą do Kazachstanu (podstawowego w ostatnim czasie odbiorcy naszych koni, który tym razem kupił 57% wszystkich wylicytowanych) - przyzwoity procent sprzedaży przy niskiej średniej cenie. Natomiast z koni zagranicznej hodowli właściciela zmieniło 10 z 63 (16,1% oferty) za 261.000 złotych, przy średniej 26.100 złotych i najwyższych cenach 70 i 50 tysięcy złotych. W przypadku tych koni widać niezłą średnią cenę, ale i niski procent sprzedaży.
Wydaje się logiczne i oczywiste, że klienci z Europy Zachodniej nie będą szukać w Polsce koni o „światowych” rodowodach, bo takich mają przecież u siebie w domu aż nadto, a w dodatku wiedzą o nich znacznie więcej, niż o tych ścigających się u nas. Z kolei sąsiedzi zza południowej granicy bardzo dobrze znają wartość polskich linii żeńskich – szczególnie w gonitwach skakanych (podobnie zresztą jak Włosi), a z zachodu importują konie co najmniej dekadę dłużej niż nasi właściciele i trenerzy, więc mają więcej doświadczenia w tym względzie.
Najlepszą formą reklamy i promocji polskich koni są ich osiągnięcia na zagranicznych bieżniach. O tych sprzedanych do Francji, Czech czy Włoch, a dawnymi już (niestety!) czasy także do Skandynawii, Anglii, Niemiec, Szwajcarii, Austrii, na Węgry czy Słowację i ich dokonaniach na tamtejszych torach wiemy bez porównania więcej niż o tych, które wyjeżdżają do Kazachstanu. Właściciele muszą jednak sprzedawać, by móc choćby inwestować w młodzież. Rezultaty służewieckiej aukcji pokazują, że wprawdzie łatwo jest kupić roczniaka na Wyspach, we Francji czy Niemczech, ale sprzedać go po karierze w Polsce, to już większa sztuka. Potwierdza się też stara, dobrze znana prawda, że kupić jest naprawdę łatwo, ale wyhodować dużo trudniej. A budowanie rynku aukcyjnego i jego znaczenie dla hodowlano-wyścigowej branży to bardzo ważny temat, ale na osobną dyskusję.